„(...) polszczyzna jest zobowiązaniem, a dla niektórych pasją” - Czesław Miłosz
Józef Porayski-Pomsta
Dziecko od początku swoich dni jest człowiekiem. Ze wszystkimi właściwościami, jakie są istocie ludzkiej przypisywane: ma rozum i wolną wolę, które ujawniają się stopniowo wraz z jej dojrzewaniem psychofizycznym.
Rozum jest funkcją świadomości, którą - przypomnijmy - określiliśmy w poprzednim artykule [1] jako bezpośrednią wiedzę, jaką każdy z nas posiada o swym istnieniu, swych czynach oraz świecie zewnętrznym [2]. Rozum to funkcja poznawcza umysłu ludzkiego, zdolność myślenia, poznawania, wykrywania związków i zależności między postrzeganymi rzeczami, zjawiskami oraz zdolność formułowania sądów, orzekania o tych zjawiskach i zależnościach. Rozum to inaczej umysł, inteligencja, a także mądrość, roztropność, rozsądek. Czasownik rozumieć znaczy 'wiedzieć, uświadamiać sobie, jakie są istotne relacje między obserwowanymi rzeczami, zjawiskami, co znaczą te rzeczy (np. wyrazy), zdawać sobie sprawę z czegoś, pojmować' [3]. Rozum ujawnia się w naszym działaniu, ale przede wszystkim w naszych sądach opartych na rozumowaniu, czyli na operacjach myślowych polegających na logicznym powiązaniu relacji pomiędzy rzeczami [4]. Sądy są wyrażane za pomocą zdań, czyli mają charakter słowny, werbalny. Na tym polega związek pomiędzy mową a tzw. myśleniem słownym albo świadomym. Wolna wola - żeby dokończyć ten wątek rozważań - jest mocno związana ze świadomością i rozumem, oznacza bowiem możliwość dokonywania wyboru, podejmowania decyzji, kierowania własnym postępowaniem, określania swojego stosunku do innych ludzi i tym podobne.
W predyspozycje do posługiwania się rozumem, wolną wolą i mową (językiem) jesteśmy wyposażeni genetycznie. Z tymi możliwościami przychodzimy na świat - są one właściwościami gatunku ludzkiego [5]. Są to jednak tylko predyspozycje. Aktywizują się one w znacznym stopniu dzięki temu, że mamy możliwość ich wykorzystania, żyjąc w określonej społeczności ludzkiej. Stopień i charakter ich aktywizacji zależy - w jakimś przynajmniej stopniu - od tej społeczności (cały czas mówimy o jednostce ludzkiej będącej w normie właściwej dla tej społeczności [6]).
W tych rozważaniach najbardziej nas interesuje, oczywiście, język i oparta na języku - mowa.
Jeśli przyjąć hipotezę Noama Chomsky'ego, że język jest wrodzony człowiekowi [7], to mogłoby się wydawać, że ujawnia się on (uaktywnia) niejako samoczynnie, jak tylko dziecko dorośnie do jego używania. Przypomnijmy sobie jednak - była już o tym częściowo mowa w poprzednich artykułach [8]- że nie dzieje się to w sposób samoczynny i bez udziału osób otaczających dziecko. Przypomnijmy sobie także o różnicach pomiędzy poszczególnymi dziećmi (także pomiędzy ludźmi dorosłymi) w zakresie sposobu prowadzenia rozmowy, tworzenia dłuższej wypowiedzi, rozumienia tekstów literackich, które mamy okazję zaobserwować na co dzień i o których pisał - wymieniany już w jednym z poprzednich artykułów - Basil Bernstein Z badań Bernsteina [9], a także innych badaczy, wynika jak ważny jest czynnik społeczny w procesach nabywania i rozwijania języka i mowy. Bez niego trudno sobie wyobrazić nauczenie się języka. Znajomość języka jest nam przede wszystkim potrzebna do porozumiewania się z innymi ludźmi. Dorośli dostarczają zatem dziecku wzorów, jak mówić w określonym języku, i w ogóle, jak zachowywać się językowo w tej społeczności, do której się należy. To już wiemy z poprzednich artykułów. Wiemy także, że dzieci między 2. a 3. rokiem życia opanowują podstawy systemu językowego, tj. mają już określoną wiedzę o języku, która pozwala im posługiwać się językiem w mowie. Z potocznych obserwacji wiemy jednak, że dzieci używają języka w sposób mniej lub bardziej sprawny. Łatwiej lub trudniej z nimi się porozumieć. Pytanie, które nasuwa się w związku z tym, od czego to zależy oraz czy i w jakim stopniu można na to wpływać.
Mowa dziecka rozwija się dzięki dialogowi, czyli inaczej rozmowie pomiędzy matką (nieco później także pomiędzy innymi dorosłymi z najbliższego otoczenia dziecka) a dzieckiem. Mówienie do dziecka, komentowanie czynności, jakie wykonuje się wokół dziecka, opowiadanie bajek, śpiewanie a w końcu rozmowa z dzieckiem - polegająca najpierw na słownym reagowaniu na spojrzenia dziecka i jego reakcje głosowe a potem na rzeczywistym dialogowaniu z dzieckiem - to są najlepsze stymulatory mowy. Dzięki nim dziecko czuje się bezpieczne i odczuwa potrzebę komunikowania się z dorosłymi. Jednocześnie w ten sposób dostarczamy dziecku odpowiedniego materiału językowego, który stopniowo, sukcesywnie - jak tylko zaistnieją odpowiednie warunki - dziecko zapamiętuje i przetwarza, opanowuje.
Stymulacja werbalna jest dla opanowania przez dziecko języka i komunikacji językowej najważniejsza. Dzięki niej dziecko jest w stanie poznać i przyswoić skomplikowany system językowy a także właściwe dla społeczności językowej jej zwyczaje, sposoby komunikowania się językowego. Dzięki rozmowom, opowiadaniom i wierszykom, pieśniom (piosenkom), jakie dziecko słyszy od dorosłych, poznaje ono otaczający je świat i zaczyna go rozumieć.
Ważne w tym wypadku jest to, że dziecko jest nie tylko odbiorcą komunikatów dorosłego - w takim razie można by zadowolić się ustawieniem jakiegoś nadajnika, za pomocą którego dziecko mogłoby otrzymywać doskonalsze od żywych wypowiedzi - ale że jest także nadawcą, że może wchodzić w interakcję z osobą dorosłą, która reaguje na zachowania dziecka, nie tylko mówi, ale uśmiecha się, przytula, kiedy trzeba, słucha, kiedy dziecko mówi, uspokaja, kiedy dziecko się czegoś przestraszy, pomaga, kiedy trzeba w czymś pomóc, wyjaśnia, kiedy coś jest trudne do zrozumienia itp. Ten rodzaj stymulacji jest najważniejszy. To właśnie jej brak lub ograniczenie powoduje zjawisko deficytów mownych, takich m.in. jak ogólnie słaba mowność [10] (niechęć lub strach przed odezwaniem się), nieumiejętność zadawania pytań, nieodpowiednie zachowanie się językowe, brak umiejętności utworzenia dłuższej wypowiedzi, brak płynności mówienia, szybkie tempo mowy i inne. Brak stymulacji werbalnej wpływa także na wielkość repertuaru środków językowych, jakimi dziecko dysponuje, a więc zarówno na wielkość słownika umysłowego [11] dziecka, jak i na jego wewnętrzną złożoność, oraz na liczbę i różnorodność konstrukcji składniowych.
Język - przypomnijmy - ma tę właściwość, że jest wewnętrznie złożony, bogaty w swojej różnorodności. Na przykład język polski ma wiele odmian. Poza odmianą nazywaną ogólnopolską wymienia się odmiany regionalne i dialekty ludowe. Sama odmiana ogólnopolska (inaczej literacka) też jest wewnętrznie zróżnicowana. Ze względu na to, jaki jest charakter kontaktu między rozmówcami wyróżnia się np. odmianę oficjalną i nieoficjalną; pierwsza jest używana np. w szkole (na lekcjach), w kościele (m.in. w kazaniach i listach duszpasterskich), w urzędach (w pismach urzędowych) , druga zaś w kontaktach prywatnych. W obrębie odmiany nieoficjalnej wymienia się m.in. odmianę potoczną, o której mówi się, że jest pierwszym językiem dziecka [12]. Właściwością odmiany potocznej jest m.in. charakterystyczne dla zdroworozsądkowego sposobu myślenia słownictwo, np. dom 'mieszkanie (a nie budynek mieszkalny), w którym mieszka ten, kto o tym mówi', podstawówka 'szkoła podstawowa', ogólniak 'liceum ogólnokształcące', babcia, dziadziuś, tatuś, mamusia (a nie: babka, dziad, matka, ojciec), chata 'mieszkanie', buda 'szkoła'; nieskomplikowana składnia, a więc zdania pojedyncze, równoważniki zdań lub zdania współrzędnie złożone. Innymi słowy, to zróżnicowanie i złożoność wewnętrzna każdej z odmian języka sprawia, że użytkownik języka ma do wyboru wiele form, które pozwalają mu wyrazić tę samą treść w różny sposób, np. prośba o podanie książki może zostać wyrażona na kilka różnych sposobów: Marysiu, podaj mi tę książkę o Harrym Potterze, Marysia, daj mi tę książkę o Potterze, Podaj mi, Marysiu, książkę o Harrym Potterze, Czy mogłabyś (możesz) podać tę książkę o Harrym Potterze, Rzuć się, Maryśka, Potterem itp.
Dziecko - dzięki bezpośrednim kontaktom z dorosłymi, zwłaszcza dzięki rozmowom z nimi - dowiaduje się stopniowo i sukcesywnie o różnych możliwościach językowego wyrażania tego, co chce powiedzieć i to nie poprzez żmudne i nie zawsze interesujące ćwiczenia językowe, jakie są prowadzone w przedszkolu, a zwłaszcza w szkole, ale w sposób naturalny, niemal niezauważalny.
Dzieci w wieku przedszkolnym mają jeszcze poważne kłopoty ze zmianą formy wypowiedzi. Nie wszystkie rozumieją jeszcze dobrze podstawowe znaczenia wyrazów. Zastępowanie wyrazów synonimami sprawia jeszcze nawet dzieciom we wczesnym wieku szkolnym spore trudności. W wieku przedszkolnym tylko te dzieci, z którymi dorośli rozmawiają jakoś sobie z tym radzą.
Oto przykład rozmowy, w czasie której ujawniają się trudności w zastępowaniu użytych wyrazów
[D - dorosły, P - Piotruś-5,6; E - Edyta-5,4] [13]
Piotruś pytany o znaczenia - trudnych, to prawda - nazw odpowiada w sposób opisowy, nie zna bowiem nazw ogólniejszych Afryka - gdzie są Murzyni, zamiast: kontynent; rakieta - co szybko jeździ, zamiast: pojazd kosmiczny. Edyta potrafi użyć synonimicznego czasownika leci odpowiedniego do nazwania sposobu, w jaki porusza się rakieta. Piotruś prawdopodobnie nie wie jeszcze, że na określenie sposobu poruszania się pojazdów mechanicznych są różne czasowniki, choć zapewne, gdy będzie mówił o ptakach, użyje czasownika lecieć lub fruwać.
W tym wypadku rola dorosłych jest doniosła. Rozmawiając, mogą podpowiadać odpowiednie formy, używać wyrazów o podobnych znaczeniach albo tych samych wyrazów w różnych kontekstach. Ważne przy tym, aby samo dziecko dopuszczać do głosu. Pozwalać mu mówić, pytać, komentować. Im więcej rozmawiamy z dzieckiem, tym większe wynosi ono korzyści.
Rozmawiać, to znaczy traktować swego rozmówcę jak partnera. Dziecko może być partnerem, choć jego wiedza nie jest równa wiedzy dorosłego. Istotą jednak rozmowy jest - jak podkreślają specjaliści [14] - wyrównywanie wiedzy.
Dobrego materiału do rozmowy może dostarczyć nam dobry tekst literacki dostosowany do wieku dziecka, najlepiej jeżeli jest to zrytmizowany tekst poetycki, zaskakujący skojarzeniami, muzyczny, np. niedościgłe pod tym względem, klasyczne już dziś, wiersze dla dzieci Juliana Tuwima Lokomotywa, Ptasie radio [15]. Jest w nich bowiem to, co dzieci szczególnie lubią: zabawa słowem, duża liczba onomatopei, które przedszkolaki chętnie stosują w swoich wypowiedziach (proszę tylko posłuchać, jakich form dźwiękonaśladowczych używają same, chcąc oddać odgłosy, które do nich docierają), powtarzalność elementów słownych, rytmiczność. To wszystko, co znajdujemy w rymowankach dziecięcych czy też raczej w wyliczankach, o których Krystyna Pisarkowa napisała całą książeczkę [16]. To dlatego dzieci tak bardzo cieszą piosenki w rodzaju Cztery słonie, wesołe słonie, / Każdy kokardkę ma na ogonie... To dlatego dzieci - i to zupełnie małe - tak chętnie słuchają piosenek zespołu Arka Noego i śpiewają je.
Czytanie, recytacja, rozmowa, zabawa - to są formy stymulacji mowy dzieci przez dorosłych. Warunkiem powodzenia jest jednak autentyczne uczestnictwo dorosłych w tego rodzaju zabawach, a nie tylko uczenie, rozmowa i rozumne podpowiadanie, a nie nieustanne poprawianie wypowiedzi dziecka.
W przeciwnym razie czeka nas niepowodzenie. Miałem okazję wielokrotnie oglądać tzw. zajęcia zorganizowane prowadzone przez nauczycielki przedszkoli na podobieństwo lekcji szkolnych. Bez większego powodzenia. Dzieci na tych lekcjach mówiły niechętnie, niekiedy wyraźnie bały się, że powiedzą nie tak, jak od nich oczekiwano. Zachowywały się w sposób nienaturalny: o nic nie pytały, nie proponowały swoich rozwiązań. Nic dziwnego, skoro ich wypowiedzi cały czas były kontrolowane i korygowane. Powodowało to, że żadne dziecko nie mogło dokończyć rozpoczętej odpowiedzi. To jest, niestety, dość powszechne na lekcjach poświęconych nauce języka polskiego w szkole. Dlatego dzieci raczej ich nie lubią.
Ten tekst jest nieco inny od pozostałych z tego cyklu, zawiera bowiem pewne uwagi, jak postępować z małym dzieckiem, aby wpływać na rozwój jego języka i mowy. Ponieważ nie chciałem, aby był on opracowaniem metodycznym, pozwolę go sobie zakończyć dość ogólnym sformułowaniem, które adresuję zarówno do rodziców, jak i do wychowawców: cele edukacji językowej osiągniemy pod warunkiem, że w naszych zachowaniach będziemy równie autentyczni jak dzieci, co jest sztuką trudną i niemałą.
Literatura:
Objaśnienia wyrazów i zwrotów
MENEDŻER PRZYSWOJONY, ALE CZY ZNANY? Rzeczownik o postaci menedżer, menadżer lub manager występuje w słownikach w dwu znaczeniach: 'impresario' i 'osoba zarządzająca', przy czym w drugim znaczeniu, które obecnie jest notowane jako podstawowe, pojawia się w polskich źródłach kodyfikacyjnych pod koniec drugiej połowy XX w.
więcej...
MINISTER I MAGISTER. 'Tytuł częstokroć w starych autorach używany, znaczy doktora filozofii' podaje SL - obejmujący słownictwo końca XVIII i początku XIX w. - pod hasłem magister. Oprócz tego znaczenia znaleźć tu moż-na również inne: 'przełożony' (np. pocztmagister) oraz wynikające z przykładów 'dowódca wojskowy' (magister artylleryi), 'mistrz kapeli muzycznej' (kapelmajster).
więcej...
O LEPSZĄ JAKOŚĆ PORADNICTWA JĘZYKOWEGO. Ponad dwadzieścia lat temu Magdalena Foland-Kugler rozpoczynała swój artykuł zdaniem: "Zainteresowanie sprawami poprawności języka wciąż wzrasta".
więcej...
PANI PREZYDENT CZY PREZYDENTKA? Żeńskie rzeczowniki osobowe, tożsame z odpowiednimi nazwami męskimi, bo przejęte właśnie z r.m., takie jak minister, premier szerzą się zwłaszcza od drugiej połowy XX w.
więcej...
POMYSŁ PROJEKTU. Dobrze znany wszystkim użytkownikom polszczyzny wyraz projekt tradycyjnie pojawiał się w trzech znaczeniach: 'zamierzony plan działania, postępowania'; 'plan, szkic czegoś, np. budowli, konstrukcji, przedsięwzięcia, ustawy'; 'wstępna wersja jakiegoś dokumentu'.
więcej...
HANDOUT. Od jakiegoś czasu na polonistycznych konferencjach językoznawczych często używa się - w mowie i piśmie słowa handout.
więcej...